Dzięki ziemniakom zrozumiałam

W końu dotarło do mnie jak głupio zapętliłam się i jak znowu popełniłam te same błędy. Znowu próbowałam się odchudzić i im bardziej przyciskałam tym gorzej na tym wychodziłam.

Najlepiej mi się żyło, kiedy nie odchudzałam się i niczego - w granicach rozsądku oczywiście - sobie nie odmawiałam. Po prostu starałam się zdrowo odżywiać. Niestety, chęć bycia szczupłą jest bardzo silna, bo zakorzeniona od jakichś 20 lat. Trudno mi z tego zrezygnować, chociaż oczywiście były momenty (nawet lata), kiedy poddałam się i na figurze mi nie zależało, a może zależało, ale nie chciałam dla tego poświęcać się. Teraz chcę, ale coś w mojej osobowości, czy konstrukcji psychicznej, albo jak niektórzy chcą - traumach z dzieciństwa - mi nie pozwala, bo - mówiąc wprost obżeram się.

Dr Lisle, o którym już nieraz wspominałam, nie wierzy w to, że każdy z nas, aby wyjść z zaburzenia odżywiania, musi przejść wieloletnią terapę u psychoterapeuty, ale niektórzy potrzebują dodatkowej pomocy ze względu na silnie zakorzeniony nawyk objadania się i zapętlenia się w kilku pułapkach zdrowego żywienia. Najważniejszą z nich jest tak zwana pułapka przyjemności, czyli nasze naturalne dążenie do przyjemności przez co łatwo uzależniamy się od cukru i przetworzonych produktów. Mnie to nie dotyczy, jak widać potrafię objeść się zwykłymi batatami, a w trakcie "ataku" sięgam po pełnoziarnistą tortillę z warzywami i hummusem.

Strasznie mnie denerwuje, że wciąż na nowo odkrywam to samo koło. Nie powinnam ważyć się i zmieniać ciągle diety, bo to doskonałe wymówki do obżarcia się (bo dieta nie działa, więc zacznę od jutra nową, a dziś się objem). Teraz znowu odkryłam koło. Po kilku dniach objadania się ziemniakami zrozumiałam - tu nie chodzi o to, co jem (bo sięgam głównie po zdrowe produkty), ale - jak jem. Zanim zacznę oczyszczać dietę muszę przestać jeść będąc rozproszoną. Potrafię zjeść nieskończoną ilość jabłek, marchewek, a ostatnio batatów oglądając filmy na netflixie albo czytając gazetę.

Moim drugim błędem są nierealne i wygórowane restrykcje. Kiedy odmawim sobie coraz więcej i więcej jedzenia rodzi się we mnie frustracja, zwłaszcza po zważeniu się. Od nowa więc rzucam sobie w twarz to samo postanowienie - nie ważyć się. Chef AJ zajęło dwa lata żeby schudnąć na jej jednej z bardziej restrykcyjnych, odchudzających diet roślinnych. Mi też może to tyle zająć.

Co ciekawe, mój mąż stabilnie wygląda coraz szczuplej. Dziś kiedy spojrzałam na niego, stwierdziłam, że wygląda na 80 kg (niedawno ważył 82 kg.) Wskoczył więc na wagę i okazało się, że waży 83 kg. Ten niczym się jednak nie przejął i przeszedł z tym na spokojnie do porządku dziennego. Mimo, że wygląda dużo szczuplej - waży więcej. Przecież też nieraz miałam. Wyglądałam na szczuplejszą, ale waga mi skakała. Może naprawde to normalne?

Tym razem powiedziałam sobie, że nie będę sobie odmawiała nawet ciastek, ale pod jednym warunkiem - będę siedziała przy stole i się nimi delektowała. Każdym z osobna. W końcu to nierealne żeby żyć na samych ziemniakach do końca życia, a powinnam jednak zacząć jeść tak, jakbym chciała i mogła jeść do końca życia. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ciężko jest odpuścić

Dieta ziemniaczana dalej mnie kusi. Nie wiem czemu ciągnie mnie do takich ekstremalnych rozwiązań. Może to moje ego, a może to moja wewnętrz...