Ziemniakowa rewolucja

O dziwo poranek "po" miałam przyjemny. Jeszcze w nocy, nie mogąc zasnąć stwierdziłam, że albo pokonam wstyd i poproszę Armię Zbawienia żeby pomogli mi założyć klub Anonimowych Jedzenioholików, albo totalnie coś w sobie zmienie.

Postanowiłam spróbować to drugie. Mam ogromne opory przed proszeniem o pomoc, więc zrobię wszystko żeby samemu z tego wyjść. Co postanowiłam? Żyć o samych ziemniakach i wodzie.

Dlaczego ziemniaki? Bo o samych ziemniakach z wodą można przeżyć w doskonałym zdrowiu, no chyba, że się okaże, że jednak mój organizm nie radzi sobie. Wtedy oczywiście przestanę, nie jestem samobójczynią.

Poza tym ziemniaki mi smakują. Rano na szybko ugotowałam w szybkowarze kilka białych ziemniaków, które potem ze smakiem zjadłam, nawet bez przypraw. W pracy jednak nie było łatwo, ze względu na kofeinowe oczyszczanie. Ból głowy był niemal nie do zniesienia i w domu olałam plan treningowy i padłam niemal zemdlona na łóżko.

Ziemniaków nie będę przyprawiać. Im większy mam wybór tym gorzej, zaczynam kombinować, czytać która przyprawa najlepsza, najzdrowsza itd, poza tym od cynamonu na batatach do mleczka kokosowego i wiórek z kakaem niedaleka droga (już słyszę ten kuszący głos szatana w głowie mówiący, że przecież wiórki kokosowe to przyprawa...)

Z napojów tylko woda, bo jeśli pozwolę sobie na herbatę to i przy okazji pozwolę na kawę z mlekiem sojowym, a to całkowicie rozbiję moją dietę.

Nie wiem jak długo będę na tej diecie. Nie wyznaczyłam sobie konkretnej daty albo celu wagowego, zwłaszcza, że wróciłam do postanowienia żeby się nie ważyć. Podążem za przykładem Australijczyka Andrew Taylora, który przez rok żył o samych ziemniakach dzięki czemu wyleczył się z klinicznej depresji, jedzenioholizmu i otyłości. Ziemniakami nie da się zagłuszyć emocji. Ziemniaki Cię nie pocieszą ani nie zapewnią zbytniej rozrywki. Ziemniaki to paliwo, kropka. Chcę właśnie nauczyć się życia bez całodziennego myślenia o jedzeniu i dietach. Ziemniaków i wody nie można skomplikować ani dorobić nie wiadomo jakiej filozofii. Mam jeść aż do nasycenia. Dziś tak się stało. Zjadłam nawet sporo, bo bardzo mi smakowały bataty z piekarnika, ale staram się siebie nie oceniać. Oczywiście dalej będę codziennie pisać jak mi idzie. No to w drogę!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ciężko jest odpuścić

Dieta ziemniaczana dalej mnie kusi. Nie wiem czemu ciągnie mnie do takich ekstremalnych rozwiązań. Może to moje ego, a może to moja wewnętrz...