Świat oszalał - przypowieść

Wyobraź sobie świat, w którym narkotyki są legalne. Chcesz kupić kokainę? Masz ochotę na heroinę? Nic prostszego, wchodzisz do pierwszego lepszego sklepu, wkładasz działkę do koszyka i wykładasz na taśmę razem z paczką papierosów, które ze zblazowaną miną kasuje kasjerka.

Narkotyki możesz kupić na stacji benzynowej, w supermarkecie, aptece, kiosku, a nawet w automacie na ulicy, czy w hotelu. Opiaty, psychodeliki i halucynogeny są beztrosko podawane w restauracji na kolację i jako "zakąska" do kawy w kawiarni. Nawet dzieciom w przedszkolu podaje się marihuanę, w końcu niby jest zdrowsza, jednak jeśli dziecko chce - bez problemu kupi paczkę z morfiną w szkolnym sklepiku. Dziadkowie dzieciom podają heroinę, bo lubią je rozpieszczać. Święta za to, to wielka narkotykowa orgia. Zresztą w czasie świąt ostry dyżur jest szczególnie oblegany przez ofiary przedawkowania.


Większość społeczeństwa, zwłaszcza ta biedniejsza, mniej wykształcona część, jest uzależniona i to już od małego. Narkotyki są tanie, łatwo dostępne i szeroko reklamowane przez gwiazdy kina czy autorytety w radiu, telewizji, na meczach, w kinie, na billboardach. W supermarketach jest cała alejka z substancjami psychoaktywnymi, jednak - jeśli jakimś cudem pominiesz ją - znajdziesz całą zastawioną narkotykami szafkę tuż przy kasie. Ciężko oprzeć się pokusie, o czym wiedzą właściciele sklepów wykorzystując to do windowania zysków sprzedaży.

Biznes narkotykowy jest wart setki miliardów dolarów. Właściciele firm produkujących narkotyki robią wszystko byś się uzależniła. Wiele inwestują w reklamę, coraz lepszy smak, zapach, działanie...Do tego korumpują naukowców, którzy składają sprzeczne ze sobą raporty, zależne od tego kto zapłacił za badanie. W gazetach pojawiają się coraz to nowsze artykuły: Amerykańscy naukowcy donoszą: niewielka ilość kokainy nie szkodzą na serce! Brytyjscy naukowcy twierdzą, że heroina nie powoduje śmierci (chyba, że brana jest w nadmiarze). Austriaccy specjaliści alarmują: Naturalne grzybki halucynogenne działają odstresowująco. Skołowani ludzie ostatecznie ucinają rozmowy o tym co zdrowe, a co szkodzi mówiąc, że najważniejszy jest umiar. Nikt nawet nie myśli, żeby zdelegalizować narkotyki. Nikt na szeroką skalę (Ci podejrzliwi węszą z tego powodu spisek) nie udowodnił, że nawet niewielkie ilości substancji psychoaktywnych bezpośrednio powodują śmierć.


W końcu postanawiasz rzucić to gówno i czytasz poradnik w kolorowej gazecie. Obok wielkiego zdjęcia pięknej modelki wciągającej kreskę stoi artykuł: Bądź czysta na lato! Niestety metoda działa maksymalnie 10 godzin i wieczorem rzucasz się wygłodniała na sklep i wciągasz co popadnie, najlepiej jeszcze w samochodzie. Jest Ci wstyd. Idziesz do lekarza, który wypisuje Ci receptę na wspomagacze i daje listę zakazów i nakazów. Jeśli masz ochotę na działkę - kup lepiej dopalacz, który jest duużo zdrowszy (ale i droższy, ale co tam - nie będziesz przecież skąpiła na zdrowie). Do tego marihuana trzy razy dziennie. Bierzesz głęboki wdech i wysilasz wszystkie pokłady silnej woli. Wytrzymujesz w czystości tydzień lub dwa. Kiedy masz ochotę się rozerwać kupujesz dopalacz. Uzależnienie jednak bierze górą, a wina stoi po stronie Twojej słabej silnej woli. Wierzysz lekarzowi, że jego metoda jest skuteczna, musisz tylko bardziej się postarać.

Z czasem zaczynasz mieć obsesję. Czytasz coraz więcej na temat uzależnienia. Każdy specjalista od narkotyków ma inną teorię. Bierz co chcesz, byle do godziny 18. Bierz tylko jeden rodzaj środka uzależniającego, albo malusieńką porcję. Ustal sobie raz w tygodniu cheat inject (bierz co chcesz, potem abstynencja). Bierz tylko środki produkowane organicznie, albo tylko koloru brązowego. Wstrzykuj sobie trzy razy dziennie specjalny suplement, dzięki któremu po miesiącu będziesz całkowicie wolna. Zrób sobie detoks przez trzy dni, a potem powoli wprowadzaj wybrane narkotyki w małych ilościach...dodatkowo wspomagające masaże, akupunktura, naświetlanie ultrafioletem i autohipnoza.

Po wydaniu tysięcy złotych i będąc w największej rozpaczy w końcu trafiasz na mniej popularną stronę internetu, która głosi: Żeby wyzdrowieć musisz całkowicie przestać brać jakiekolwiek narkotyki. Potem dowiadujesz się, że narkotyki są dosłownie wszędzie. W paście do zębów, w niewinnej puszce z groszkiem, butelce keczupu, popularnych napojach. Czytasz, że dopalacze też są złe, a nawet marihuana - ta sama, którą biorą Twoje dzieci w szkole i ta sama, którą polecał Ci lekarz. Jesteś przerażona. Rozumiesz, że - żeby pozostać czystym - musisz ograniczyć swoje wybory w sklepie do minimum i odrzucić wszystko, co ma zły skład. Jest ciężko. Twoje życie towarzyskie umarło. Ludzie odwracają się od Ciebie mówiąc, że przesadzasz, że odrobina białego proszku podczas urodzin Ci nie zaszkodzi. Czasem ulegasz ich namowom. Czasem budzisz się na kacu w toalecie z nosem posypanym białym proszkiem. Znowu Ci się nie udało. Zaczynasz od nowa w poniedziałek.


Niewielu udaje się wytrzymać w czystości. Badania dowodzą, że tylko ułamek procenta uzależnionych żyje w czystości. Za winę obiera się słabą wolę. Mało kto wie, że jest ekstremalnie trudno w całości uniknąć narkotyków. Pokus jest za dużo, a nawet jeśli nie kupisz czegoś pobudzającego w największej alejce w sklepie i tak otrujesz siebie biorąc cokolwiek bez czytania składu.

Teraz wyobraź sobie świat, w którym cukier jest legalny. Gdzie sztuczne słodziki są polecane przez dietetyków i ogłaszane przez naukowców jako niewinne i mające pozdrowotne działanie (bo nie mające kalorii). Gdzie nie sposób uniknąć mąki, soli i cukru w restauracji. Gdzie dzieciom podaje się słodkie czekoladki w nagrodę za dobre sprawowanie. Świat, w którym musisz patrzeć na swoich umierających bliskich z powodu złego odżywiania. Gdzie nawet jeśli chcesz żyć zdrowo musisz spędzić godziny w sklepie żeby znaleźć cokolwiek co w składzie nie ma chemicznych dodatków, cukru, mąki i oleju, także w dziale ze zdrową żywnością. Gdzie pułapek i sprzecznych informacji od dietetyków i naukowców jest tyle, że niemal niesposób się nie poddać.


Cóż, ja wybrałam drogę na skróty. Rzadko kupuję coś w pudełkach. Moim jedynym na razie odstępstwem jest mleko roślinne. Żeby kupić czyste - muszę spędzić dobre pięć minut czytając skład każdego kartoniku. Reszta zakupów jest bezpieczna - warzywa, owoce, kasze i fasole. Za każdym razem kiedy przechodzę obok alejki ze słodyczami wyobrażam sobie, że to narkotyki. Może za jakiś czas ludzie będą myśleli z przerażeniem o świecie, w którym żeby być zdrowym trzeba nieźle się wysilić...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ciężko jest odpuścić

Dieta ziemniaczana dalej mnie kusi. Nie wiem czemu ciągnie mnie do takich ekstremalnych rozwiązań. Może to moje ego, a może to moja wewnętrz...