Dzień pierwszy

Jak już wspomniałam w swoim pierwszym poście, cały rok (albo i dłużej) zbierałam informację na temat diety roślinnej. Wiem, że najlepiej jest po prostu zacząć, bo im dłużej będę stała na linii startu wahając się, tym trudniej (o ile w ogóle) wystartuję.


Ruszłam więc. Początek chyba trochę wyglądał jak kopnięcie piłki powyższego chłopca, ale trudno. Nie ma odwrotu.

Pierwszego dnia zważyłam się, zmierzyłam i zrobiłam zdjęcia. Waga zawyrokowała: 78.5 kg. czyli o 10 kilogramów więcej niż dokładnie rok temu, kiedy przerwałam dietę Gacy z powodów złego samopoczucia, zmęczenia materiału i zatrzymania okresu. No nieważne.

Swój pierwszy dzień diety roślinnej zaczynam bez większych problemów zdrowotnych. Nie mam niedoborów (oprócz witaminy D, ale na to nawet w Australii ludzie cierpią), cukier, trójglicerydy, ciśnienie itd. w normie. Cera bez wyprysków, skóra sucha, trawienie w miarę bez problemów (w sensie zdarzają się wzdęcia, ale to z powodu przejedzenia), brak zgagi itp. Wypróżniam się od dwa-trzy razy dziennie do trzech razy w tygodniu, nie wiem skąd ta rozbieżność. Nie będę więc tu spektakularnym przykładem cudownego ozdrowienia na diecie roślinnej, zwłaszcza, że na co dzień jem sporo roślin, lubię warzywa i owoce, owsianki na śniadanie (z jogurtem greckim), surówki i zupy. Mimo to, czuję, że jest kilka aspektów mojego funkcjonowania, które mogę poprawić.

Przede wszystkim chcę schudnąc do prawidłowej wagi. Moim celem jest 60 kg. (mierzę 164 cm. wzrostu, więc nie dążę do wychudzonej sylwetki). Mam więc do zrzucenia 18.5 kg. Chcę to osiągnąć w ciągu roku.

Liczę też na przypływ energii. Nie jestem może z natury ospała, ale są dni, kiedy nie mam ochoty na nic. Jestem w miarę młoda (31 lat), uprawiam sport (biegam i trenuję w domu trzy razy w tygodniu) i chciałabym czuć większą energię i, co za tym idzie, mieć lepsze wyniki sportowe.

Poza tym mam nadzieję na poprawę kondycji włosów (mam baaardzo suche i łamliwe). Tyle z wyglądu. Po cichu liczę też na wyższą koncentrację i czystość umysłu (co ponoć obserwują u siebie weganie).

Równolegle pracuję nad samoświadomością i poskromieniem niezdrowych nawyków, które doprowadziły mnie do tego punktu, gdzie jestem teraz. No to ruszam!

1 komentarz:

  1. Nie stety ja tez walcze z zaburzeniami odżywiania, ale chyba każdy tak ma po " dietach " :). Ja na weganizm przeszłam końcem lata tamtego roku : )
    Co do włosów ! :) Moje są długie i piękne - pij dużo wody i póki sezon jedz owoce wodnistę - arbuzy, truskawki, jagody jak i suplemętuj d3, ja miałam silny nie dobór, zaczęłam suplemętować i jest włosy się bardzo poprawiły.
    Co do koncentracjia, staraj się jeść codziennie tłuszcze, najlepiej orzechy włoski lub awokado, mniej oleji więcej naturalnych, jak potrzebujesz skupienia to pomyśl nad guaraną lub ziołami. :)
    U mnie z energią jest średnio, raz jest raz jej nie ma, z regóły jak nie jem cukru i pszenicy to jest super, a jak już wpadnę w szał słodyczy to kilka dni muszę oczyszczać organizm z przymulenia cukrowego. :)

    OdpowiedzUsuń

Ciężko jest odpuścić

Dieta ziemniaczana dalej mnie kusi. Nie wiem czemu ciągnie mnie do takich ekstremalnych rozwiązań. Może to moje ego, a może to moja wewnętrz...